W niedzielę Lechia Gdańsk pokonała na wyjeździe Znicza Pruszków 2:0 po dublecie Maksyma Chłania, który zagrał fenomenalnie. "Ukraiński Messi" - tak został określony Maksym Chłań przez jednego z użytkowników, a jakie były jeszcze inne opinie na portalu?

Już od pierwszego gwizdka piłkarze Lechii ruszyli do ataku, bowiem w pierwszej akcji po rzucie rożnym strzał Tomasa Bobcka został zablokowany. Pięć minut później gospodarze mogli objąć prowadzenie, na szczęście piłkę zmierzającą do bramki odbił Bogdan Sarnawski. Warto też wspomnieć o murawie na Stadionie MZOS, która delikatnie mówiąc nie wyglądała najlepiej.

W 9. minucie kolejną okazję miał Tomas Bobcek, kiedy po dośrodkowaniu Tomasza Neugebauera główkował z dwóch metrów ponad bramką.
Dziesięć minut później mogło być 1:0 dla Lechii, ale Iwan Żelizko główkował w poprzeczkę. Po półgodzinie meczu Lechia nie tylko przeważała, a także miała aż siedem rzutów rożnych.
Do siatki udało się trafić w 35. minucie po bardzo ładnej akcji. Maksym Chłań podał do Rifeta Kapica, który odegrał z pierwszej piłki Chłaniowi, a ten przelobował Miłosza Mleczko.
W 40. minucie żółtą kartkę otrzymał Miłosz Kałahur, co oznaczało, że nie wystąpi w meczu z Resovią z powodu ich nadmiaru, a parę minut później żółty kartonik otrzymał Shuma Nagamatsu za faul na Dominiku Pile. Jednak sędzia po wideoweryfikacji zmienił decyzję i pokazał Japończykowi czerwień.
Siedem minut po przerwie Biało-Zieloni przeprowadzili akcję niczym z piłki plażowej. Tomas Bobcek podał do Camilo Meny, a Kolumbijczyk zagrał do Maksyma Chłania i 21-latek umieścił piłkę w siatce po raz drugi w tym meczu. Dla Ukraińca był to piąty gol w tym sezonie.
Z czasem to Znicz przejął inicjatywę i szukał bramki kontaktowej. Najbliżej było w 74. minucie, gdy Jakub Wawszczyk trafił z dystansu i piłka nawet wpadła do siatki, ale trafienie nie zostało zaliczone, ponieważ sędzia dopatrzył się faulu na Dawidzie Bugaju. Dziewięć minut później ten sam zawodnik ponownie zdecydował się na strzał zza pola karnego, jednak tym razem Bogdan Sarnawski wypiąstkował jego uderzenie.
W końcowych minutach na listę strzelców mógł się wpisać wprowadzony z ławki Jakub Sypek, ale nieznacznie się pomylił. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0 dla Lechii.

źródło: X