- To dopiero początek, droga jest bardzo długa i mam nadzieję, że podtrzymamy naszą dobrą formę. - powiedział po niedzielnym meczu w Pruszkowie ze Zniczem (2:0) Miłosz Kałahur, którego niestety zabraknie w następnym spotkaniu z powodu otrzymania czwartej żółtej kartki.

- Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, no i przede wszystkim też boiska. Wiedzieliśmy, że Znicz u siebie napsuł krwi paru drużynom, dlatego wyszliśmy w pełni skoncentrowani na to spotkanie, mieliśmy swoje założenia, które realizowaliśmy i od początku meczu było już widać, że kreowaliśmy te sytuacje. Szkoda, że tylko dwie bramki, ale najważniejsze są trzy punkty.

- Dwa pierwsze mecze rundy wiosennej pokazały, że podczas okresu przygotowawczego tę formę dobrze zbudowaliśmy, skrzydłowi kreują nam dużo sytuacji i finalizują je, także liczby się zgadzają. To dopiero początek, droga jest bardzo długa i mam nadzieję, że podtrzymamy naszą dobrą formę. - podsumował lewy obrońca.

Podopieczni Szymona Grabowskiego od początku meczu byli stroną przeważającą, zwłaszcza przez całą pierwszą połowę. Dublet ustrzelił Maksym Chłań, jednak tych bramek mogło być więcej. Swoje sytuacje mieli m.in. Tomas Bobcek czy Iwan Żelizko, który trafił w poprzeczkę. - Myślę, że na przyszłość musimy wyciągnąć wnioski i taki mecz trzeba zakończyć może nie w pierwszych minutach, ale w pierwszej połowie już tak, żeby nie było nerwówki. Wiedzieliśmy, że mimo czerwonej kartki dla piłkarza Znicza sędzia po VAR-ze podyktował faul dla nas, ale udało nam się zdobyć bramkę. Nie wiemy, jakby ten mecz się potoczył, gdyby grali w przewadze, dlatego lepsza skuteczność i mecz należy już zamknąć w pierwszej połowie.

Pod koniec meczu Znicz zaczął przeważać, a nawet trafił do siatki. Na szczęście trafienie Jakuba Wawszczyka nie zostało uznane, ponieważ sędzia dopatrzył się faulu na Dawidzie Bugaju. Jak to wyglądało oczami zawodnika? - Przez chwilę wkradło się w nas lekkie rozluźnienie i wtedy dużo miejsca zostawiliśmy Zniczowi. Też nie chcę na gorąco tutaj oceniać, na razie wyciągnęliśmy pierwsze wnioski na przyszłość i mam nadzieję, że jak rywal będzie następnym razem osłabiony, to nie dopuścimy do takiej sytuacji.

W 40. minucie Miłosz Kałahur otrzymał żółtą kartkę i była to jego czwarta kartka tego koloru w tym sezonie, co oznacza pauzę w następnym meczu z Resovią. -  Niestety nie będzie mi dane w tym sezonie zagrać przeciwko Resovii, bo w pierwszym meczu uraz, a w drugim nadmiar żółtych kartek. Taki jest sport i oczywiście tej kartki nie chciałem złapać, ale sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Muszę z tym żyć.

źródło: własne