Lechia Gdańsk wygrała z rzeszowską Resovią 4:0. Był to pokaz siły w wykonaniu Lechii i pokaz bezsilności w wykonaniu Resovii. Cóż dodać, jeśli przy takim wyniku w oczy i tak raziła nieskuteczność Biało-Zielonych...

Obie drużyny dobrze weszły w rundę wiosenną, a w poprzedniej kolejce wygrały, nie tracąc bramek - Resovia pokonała u siebie Zagłębie Sosnowiec 1:0, a Lechią wróciła z Pruszkowa z 3 punktami i wynikiem 2:0. Drużyna prowadzona przez związanego z Resovią Szymona Grabowskiego wyszła na boisko bez pauzującego za kartki Miłosza Kałahura. Stąd też na lewej obronie ustawiony wyjątkowo Dominik Piła, któremu jednak zdarzyło się nieraz wystąpić na tej pozycji jeszcze w barwach głogowskiego Chrobrego.

Lechia rozpoczęła w swoim schematycznym, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu, wiosennym stylu. W 5. minucie Kapić wypuścił prostopadłą piłką na skrzydło Bugaja, ten dograł wzdłuż linii końcowej, a Maksym Khlan z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Resovii! 13. minuta, rzut rożny dla Lechii nieudany, ale po chwili piłka trafia raz jeszcze do Kapicia, ten precyzyjnie dośrodkowuje na głowę Bobcka, ale napastnik Lechii minimalnie pudłuje...

W 20. minucie kolejna akcja Lechii, która dominowała na boisku. Świetny przerzut Zhelizki do Piły, ten zagrywa do Khlana; Ukrainiec podaje do Neugebauera i rusza sprintem w pole karne, ale młody Polak decyduje się na techniczne uderzenie. Strzela, wydaje się, wprost w Pindrocha, ale bramkarz Resovii w fatalnym stylu przepuszcza piłkę pod brzuchem, a Lechią podwyższa prowadzenie! 4 minuty później kolejna świetna akcja gdańszczan, poprowadzona skrzydłem, ale strzał Kapicia, do którego zagrywał bardzo aktywny Piła, zablokowany przez jednego z obrońców gości.

Po kilku sekundach jednak znów wyciąga piłkę z siatki Pindroch - po centrostrzale Neugebauera futbolówka nie odbija się od nikogo i wpada do bramki, a Lechią po 25 minutach gry prowadziła 3 bramkami! Jeszcze przed upływem 30 minut bliski podwyższenia wyniku Neugebauer, ale na posterunku, w końcu, Pindroch.

W 34. minucie kontra Lechii - znów głupio stracili piłkę goście, przejął ją Neugebauer, podprowadził, zagrał do Meny, ale Kolumbijczyk... cóż, czym łatwiejsza sytuacja, tym gorzej radzi sobie z piłką. Po tej akcji miał miejsce jeszcze rzut rożny i bilard, nie zakończony wpakowaniem futbolówki do bramki. Po kolejnym kornerze - do bramki nie trafia z bliska Bobcek, również, jak dotąd, nieskuteczny. W 44. minucie w końcu zatrudniony Sarnawski, który czubkami palców podbija ponad poprzeczkę uderzenie Mazka. Po tej akcji jednak rożny i kontra Lechii - biegnie Mena, biegnie, biegnie, biegnie, obrońca Resovii biegnie wolniej (a do tego potyka się o własne nogi), więc Kolumbijczyk wbiega w pole karne i strzela gola!

Druga połowa to dość spokojne tempo, chociaż przyznać trzeba, że nieco szybciej biegali zawodnicy z Rzeszowa. W 58. minucie bliski szczęścia był nawet Łyszczarz, ale na posterunku Sarnawski.

W kolejnych minutach mieli okazje Biało-Zieloni, ale żadna z nich nie zakończyła się zwiększeniem dorobku bramkowego. W 73. minucie bardzo bliski strzelenia bramki był Chindris, ale jego uderzenie głową, po dośrodkowaniu Kapicia, nieco za mocne. I to w zasadzie tyle - na boisku już nic więcej się nie wydarzyło. Odnotowania, dla statystyków, wart co najwyżej debiut Gueho.

Lechię i Resovię dzieliła dzisiaj różnica klas. 3 mecz na wiosnę i 3 zwycięstwo, dobra i atrakcyjna gra, świetna forma i dyspozycja, martwi jedynie przeciętna wciąż skuteczność. Biało-Zieloni są mocni i wskakują na 2. miejsce, dające bezpośredni awans. A my swoje!

LECHIA GDAŃSK - Resovia Rzeszów 4:0 (4:0)

5. Khlan (Bugaj), 19. Neugebauer (Khlan), 25. Neugebauer (Kapić), 45. Mena

Lechia: 29. Bogdan Sarnawski - 27. Dawid Bugaj, 4. Andrei Chindris (77' 94. Loup Diwan Gueho), 3. Elias Olsson, 11. Dominik Piła - 5. Ivan Zhelizko (82' 72. Filip Koperski), 99. Tomasz Neugebauer (82' 16. Louis D'Arrigo) - 7. Camillo Mena (77' 79. Kacper Sezonienko), 8. Rifet Kapić (kpt), 30. Maksym Khlan - 89. Tomas Bobcek (65' 9. Łukasz Zjawiński)

Resovia: 1. Branislav Pindroch - 23. Jerzy Tomal, 28. Kornel Osyra, 17. Radosław Adamski (kpt) - 4. Rafał Mikulec, 99. Radosław Kanach (71' 20. Radosław Bąk), 6. Bartłomiej Wasiluk (25. Gracjan Jaroch), 24. Bartłomiej Eizenchart (46' 21. Dylan Lempereur) - 11. Kamil Mazek (46' 10. Adrian Łyszczarz), 29. Edvin Muratović, 14. Marcin Urynowicz (46' 92. Bartłomiej Ciepiela)

żółte kartki: Bobcek, Zhelizko - Mikulec, Lempereur