lechia

"Bzdurą jest jakoby moje odejście spowodowane było żalem do gdańskich kibiców" - powiedział w wywiadzie dla Sport.pl Paweł Buzała. Zapraszam do zapoznania się z tym co jeszcze miał do powiedzenia piłkarz Biało - Zielonych

Tomasz Osowski: Jakie były prawdziwe przyczyny pana odejścia z Lechii, w Gdańsku krążą na ten temat najróżniejsze historie.

Paweł Buzała: Nie do końca chciałbym mówić o tym na łamach prasy, mogę tylko zdementować nieprawdziwe wypowiedzi wygłoszone niegdyś w tym temacie przez pana Andrzeja Kuchara [większościowy udziałowiec Lechii]. Po pierwsze: to nieprawda, że Lechia wyrównała ofertę finansową Bełchatowa, a ja mimo tego i tak zdecydowałem się na zmianę klubu. Nie wyrównała. Po drugie: bzdurą jest jakoby moje odejście spowodowane było żalem do gdańskich kibiców, za to, że w pierwszych latach mojej gry w Lechii nie do końca akceptowali moją osobę. Gdyby to miało być przyczyną, z Lechii uciekłbym już po kilkunastu miesiącach. Nie odszedłem, wytrzymałem, bo wiem, ze kibic ma swoje prawa i może oceniać grę zawodników. Akurat w ostatnich miesiącach pobytu w Lechii moje relacje z fanami układały się bardzo dobrze, dlaczego więc z tego powodu miałbym odchodzić? Nie wiem dlaczego pan Kuchar opowiada takie rzeczy tym bardziej, że nigdy z nim nie rozmawiałem, my nawet nigdy nie uścisnęliśmy sobie dłoni.

Tak więc w tym, że klub nigdy oficjalnie pana nie pożegnał, jak chociażby w miniony weekend Mateusza Bąka i Macieja Rogalskiego, nie ma przypadku?

- Jako piłkarz Bełchatowa grałem w tym sezonie na PGE Arenie, była więc taka okazja, ale broń boże nie mam do nikogo pretensji, że nic takiego nie miało miejsca. Ja nie byłem żadną gwiazdą Lechii, na pożegnania zasługują legendy klubu, takie jak np. Zdzisław Puszkarz. Ja zawsze będę miał do Lechii ogromny sentyment, spędziłem tu piękne lata, a to czy na koniec dostałem jakąś paterę czy kwiatka nie ma najmniejszego znaczenia. Zresztą po zakończeniu kariery chce na stałe osiedlić się w Gdańsku i marzę, żeby kiedyś była tu wielka drużyna.

Na razie to broni się ona przed spadkiem, a na wiosnę gra po prostu fatalnie. Kiedy pan odchodził z Lechii zespół był na fali, potem zaczął staczać się po równi pochyłej.

- Miło mi, kiedy ktoś zauważy, że wraz z moim odejściem Lechia zaczęła grać dużo gorzej, ale przecież nie jestem bufonem i wiem, że to w dużej mierze przypadek. Na to co teraz dzieje się w Gdańsku wpływ ma wiele czynników i z oddali ciężko mi o tym mówić, ale ewidentnie widać, że w tej chwili Lechia ma gorszy zespół niż np. dwa lata temu. Mogę tylko powiedzieć, że kiedy ja grałem w Gdańsku trzon zespołu tworzyli Polacy, to oni byli najważniejszymi postaciami. Teraz jest dużo więcej obcokrajowców.

Czytaj całość

Źródło: własne / sport.pl