Wszystkie porażki bolą, ale ta jednak ma w sobie coś wyjątkowego, ponieważ było bardzo blisko zwycięstwa nad wyżej notowanym rywalem w bardzo prestiżowym meczu. Ostatecznie ta sztuka nam się nie udała, ale nie mamy się czego wstydzić. Graliśmy po swojemu, mieliśmy pomysł na ten mecz i ta idea się sprawdzała. Oddaliśmy pole gry Legii, która nie mogła wykorzystać swojego największego atutu, czyli gry z kontry. Czekaliśmy na momenty, w których ekipa z Warszawy będzie się odsłaniać, a tak się działo. W pierwszej połowie brakowało nam techniki i odpowiedniego zrozumienia intencji.

Czytaj więcej: Było blisko… - Oceny po Legii

W takim stylu wychodzimy ze strefy spadkowej!!! W takim znaczy jakim??? Dobre pytanie. Wczoraj piłkarze nie zdołali zbytnio rozgrzać trybun. Całe szczęście nie było to potrzebne, ponieważ kibice rozgrzewali się sami. Wróćmy, jednak do boiskowych zmagań, bo te są przecież najważniejsze. Wspomniany na początku artykułu styl, nie istniał, Lechia i Stal grały, bo grały. Serio, niewiele wniosków da się wyciągnąć z takiego spotkania. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że potrafimy przepychać takie mecze, bo obraz spotkania malował nam nudne 0:0, ale udało się wepchnąć tę bramkę. Bramkę dość kontrowersyjną, gdyż, zaangażowany w akcję, Zwoliński w momencie pierwszego podania był na spalonym.

Czytaj więcej: Wychodzimy ze strefy spadkowej - Oceny po Stali

W poniedziałkowy wieczór piłkarze w biało-zielonych trykotach, w końcu zagrali na miarę oczekiwań kibiców. Pewna wygrana, w dodatku na wyjeździe, daje nadzieję, że ten sezon jest do uratowania, szczególnie patrząc na terminarz. Jednakże nie była to zwykła ligowa wygrana. Dzięki trzem punktom dopisanym w ligowej tabeli, mamy historyczny awans Biało-Zielonych na 12. miejsce w Tabeli Wszech Czasów Ekstraklasy. 

Czytaj więcej: Historyczny awans Lechii Gdańsk!

Takiej Lechii potrzebujemy!!! Lechii walczącej o każdą piłkę, nieustępliwej i skutecznej. Przez długi czas tego spotkania nie mogliśmy cieszyć się wielkim widowiskiem, gdyż ciężko się to oglądało, w szczególności dla postronnego widza. Jesteśmy, jednak w sytuacji na tyle kryzysowej, że styl gry spada gdzieś na 3,4 miejsce w hierarchii. Zagłębie również nie pomagało w podniesieniu jakości tego spotkania. Ofensywny dramat gospodarzy, 20 strzałów, 1 celny i to jeszcze strzał praktycznie w sam środek bramki. W dodatku, zawodnicy prowadzeni przez Piotra Stokowca, grali agresywnie, żeby nie powiedzieć brutalnie.

Czytaj więcej: Zwycięski mecz walki - Oceny po Zagłębiu

Udało się! Patrząc na historię naszych pucharowych meczów z niżej notowanymi rywalami, nie było to proste zadanie. W dodatku straciliśmy bramkę w 3 minucie tego spotkania, co zdecydowanie nie napawało optymizmem. Całe szczęście udało się nam wyjść z tej sytuacji obronną ręką, a to głównie dzięki duetowi młodzieżowców wystawionych od pierwszej minuty spotkania. Chodzi oczywiście o Kacpra Sezonienko i Kubę Kałuzińskiego, którzy wczoraj zagrali wyśmienicie. Ich indywidualne występy są opisane nieco niżej, a ja we wstępie chciałbym się skupić na problemie, który dotyka Lechię.

Czytaj więcej: Młodość zwyciężyła! - Oceny po Raduni

Ja nie wiem, ja naprawdę nie wiem, jak opisać ten mecz. Oglądanie tego, to marnotrawstwo czasu i pieniędzy. Wiem, kibicowanie drużynie składa się również z tych gorszych momentów, ale w tym przypadku to jest przegięcie. W tym sezonie nie jesteśmy rozpieszczani dobrą grą, to fakt, ale takiego badziewia jak w sobotę nie widziałem od dawna. W przypadku innych spotkań starałem się wyciągać jakieś pozytywy i szukać momentów zaczepienia, na których można budować naszą grę.

Czytaj więcej: Raków grał, my patrzyliśmy - Oceny po Rakowie

Udało się, nieważne jak, ważne, że się udało! Oczywiście moją rolą jest ocenianie piłkarzy i przy tym określania tego jak wyglądała ich gra, a ta nie była idealna. Przez pierwszą połowę dało się nieźle wynudzić. Cracovia przez długi czas waliła głową w mur lub, gdy dochodziła do sytuacji bramkowych, to spektakularnie je marnowała. Lechia wyprowadziła zaledwie jedną akcję, która sprawiła ból głowy Niemczyckiego. Druga połowa spotkania to już totalnie inny mecz. Piłka chodziła w dwie strony, ale to jednak Lechia wydawała się tą delikatnie groźniejszą ekipą. Oczywiście dalej 100% sytuacji nie ujrzeliśmy, ale działo się więcej niż w pierwszej odsłonie.

Czytaj więcej: Potrzebowaliśmy tego jak tlenu - Oceny po Cracovii