lechia

Kurwa - czasem nie wypada inaczej zacząć tekstu. W sobotni wieczór na PGE Arenie to słowo słyszałem od każdego, od pięciolatków po emerytów.

Powodów do narzekań można sobie było wybrać kilkadziesiąt, a każdy pasował do sytuacji na stadionie idealnie.

To takie cholernie żałosne, że drużyna, która ma jeden z najpiękniejszych stadionów w środkowej Europie, nie wykazuje nawet chęci, by ten stadion zapełnić. Lechia pełza w ogonie tabeli śmiało kandydując do tego, by odnosić w przyszłym sezonie pasmo zwycięstw. Na przykład z Dolcanem Ząbki albo Ruchem Radzionków...

Ludzie w zarządzie naprawdę myślą, że tacy rywale przyciągną na PGE Arene 40 tysięcy widzów? W Gdańsku i okolicach jest ogromny potencjał na dobrą piłkę. Jeśli na mecz 13 drużyny w lidze, która z ostatnich 10 meczów wygrała jeden, i to po samobóju, przychodzi prawie 20 tysięcy ludzi, to ile przyszło by gdyby Biało-Zieloni walczyli o 4 miejsce w lidze? Na Wiśle, która grała w 1/16 Ligi Europy, było mniej kibiców niż na naszej “twierdzy”.

Wracając do sobotniego meczu. W Lechii, by być najlepszym w drużynie, nie trzeba mieć nawet specjalnych umiejętności. Nie trzeba być wirtuozem technicznym, czy mieć skillsy a’la Cristiano Ronaldo. Wystarczy chcieć, biegać, walczyć. Mieć jedną cechę, której zapewne “piłkarze” Gdańskiego klubu nie znają. Mieć ambicję. Widzieliście, co robił wypożyczony z Legii Kosecki? Zapieprzał po każdą piłkę, nawet gdy nie miał szans do niej dojść. Szarpał, walczył, próbował. I chwała mu za to. Ok, zgasł w drugiej połowie, lecz nikt mu nie zarzuci braku chęci. On ma w Gdańsku udowodnić, że zasługuje na pierwszy skład CWKS, i próbuje to robić. Ktoś na trybunach rzucił hasło, że “Powinniśmy wypożyczyć jedenastu z młodej Ekstraklasy Legii, to może jakoś się utrzymamy”. Najgorsze jest to, że zastanawiając się nad tym, doszedłem do wniosku, że rzeczywiście, mogli by pokazać więcej ambicji niż nasza obecna kadra. Chłopak przyjeżdza do Gdańska, trenował z drużyną dwa dni i jest jej najlepszym zawodnikiem. Wymowne, prawda?

Kiedy widzę, gdy np. Dawidowski nawet nie próbuje zagrać piłki, a szuka koniecznie żółtej kartki, aby tylko nie jechać do Zabrza, “bo to daleko”, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Andriuskevicius - on przyszedł grać w piłkę, czy uprawiać taekwondoo? Tadić... W Omonii poznali się na nim i po miesiącu (!) rozwiązali kontrakt, u nas dalej jest “wielką nadzieją”, która poza kilkoma sprintami bez piłki nic nie pokazuje. Traore? Fajny to piłkarz, ale gdy mu się chce. Pierwszą rundę grał świetnie, i był chwalony przez wszystkich. Chciał załatwić sobie transfer, ale nie wyszło. I od teraz kładzie laskę na każdy kolejny mecz. Stracił piłkę? Po co ma próbować ją odzyskać, skoro można szybko odegrać się na rywalu? Z Cracovią powinien dostać co najmniej jedną czerwoną kartkę. Sazankow? Świetny transfer, w przychodni się cieszą, że dostają kasę za wieczne leczenie Białorusina.

Czekam, aż w końcu ktoś im wpoi, że są elementem drużyny, a nie bandą rozkapryszonych gwiazd...

Wystarczy spojrzeć w tabelę pięciu ostatnich kolejek... Wiecie kto jest liderem? PODBESKIDZIE. A wiecie dlaczego? BO MAJĄ AMBICJĘ I IM SIĘ CHCE.

Zacznijmy stawiać w końcu na młodych, a nie grać cały czas Tadiciami i Bensonami, którzy są lepsi tylko dlatego, że mają obcy paszport. Przypadkiem zadebiutował Pawłowski, i co? Jest najlepszym piłkarzem w Gdańskiej drużynie. Janicki? Wskoczył do obrony z konieczności, i trzyma się do dziś, bo lepszych nie widać. Jest jeszcze Kacprzycki, któremu należy się szansa. Jest Patryk Tuszyński. Jest Adam Duda, który strzela po kilka bramek na mecz w rezerwach... Jak oni mają pokazać swoją przydatność dla drużyny, nie dostając szans na pokazanie swoich umiejętności ? Korona postawiła na Jamroza. Wszyscy wiemy, czy się zawiedli czy nie. Stracić już nic nie możemy, jesteśmy blisko dna. Ryzyko czasem się opłaca.

Obiektywnie patrząc, przed Lechią 5 meczy o utrzymanie:
- Górnik (W)
- Korona (D)
- Podbeskidzie (D)
- Bełchatów (W)
- Zagłębie (D)

Ostatnie pięć kolejek, można śmiało spisać na straty. Nie wierzę, że ta drużyna, w takiej formie ugra cokolwiek z Lechem, Legię, Polonią, Ruchem i Śląskiem. Ale mam nadzieję, że przeczytam kiedyś ten tekst, i zobaczę jak bardzo się myliłem.

I jeszcze słówko o Kafarskim, który jest sprawcą wszelkiego smutku wśród Gdańszczan. Spadek mógł być już w pierwszym sezonie po awansie, jednak “Kafar” przejął drużynę po Jacku Zielińskim, pieszczotliwie nazywanym w Gdańsku “Misiem Koala”, i jakimś cudem utrzymał ten zespół w lidze. Potem przyszły dwa ósme miejsca, jednak sposób w jaki grała Lechia sprawił, że kibice zaczęli wierzyć, że już za chwilę, już za moment, będziemy walczyć o mistrzostwo Polski.

Większość piłkarzy z tamtego składu, który ogrywał Legię w Warszawie, Wisłę w Krakowie, Czy Polonię w Warszawie, dalej jest Biało-Zielona, a grają jakby ktoś im próbował dopiero wpoić, że piłka nożna to coś więcej, niż obrona 0:0 od pierwszej minuty.

Teraz Kafarski dostał szansę w Cracovii. Znając przewrotność życia, wcale bym się nie zdziwił, gdyby Tomek utrzymał Cracovię właśnie kosztem Lechii. Mógłby uśmiechnąć się pod nosem, i pokazać działaczom w Gdańsku, że są cymbałami. Wszyscy bylibyśmy wdzięczni.

Dawid Kuling

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora