W sobotę 4 maja Lechia Gdańsk zagra z GKS-em Tychy. W środę trener Szymon Grabowski spotkał się z dziennikarzami. - Nie muszę spędzać czasu z kalkulatorem. Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. Nawet jeśli nie da nam jeszcze bezpośredniego awansu, to wiemy, jak bardzo nas zbliży do awansu - przyznał szkoleniowiec.

- Przygotowujemy się bardzo solidnie do tego spotkania. Znamy wszystko, co do tej pory się stało i wiemy, co chcemy zrobić. Wiemy, jak blisko celu jesteśmy. Przygotowujemy się do meczu z GKS-em Tychy. Wiemy, że przeciwnik postawi wysoko poprzeczkę. Jesteśmy na to gotowi. Spotkają się drużyny z czuba tabeli, które mają te same cele. Potwierdza się wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy o przeciwniku. Mimo, że zmienili strukturę, to pomysł na grę się nie zmieniał. Jest to bardzo fajna drużyna, jeśli chodzi o boiska I-ligowe. W tym wszystkim są fajnie ułożeni piłkarsko. Przyjadą napsuć nam sporo krwi. Jesteśmy przygotowani, aby zrobić coś pięknego - rozpoczął Szymon Grabowski. 

Jak zagrać w sobotę, aby zwyciężyć przeciwko tyszanom? - Musimy być w stanie przeciwstawić się jeśli chodzi o walkę fizyczną. Jeszcze ważniejsze będzie zbieranie długich piłek, niedopuszczanie przeciwnika do oddawania strzałów. To bardzo mocna broń. Każdy stały fragment blisko naszej bramki będzie dużym zadaniem do wybronienia. Rzuty wolne czy wrzuty z autu Mikity sprawiają sporo problemów. Współpraca Śpiączki z Ruminem też jest na bardzo wysokim poziomie i musimy ich powstrzymać. Przygotowanie zespołu do blokowania czy to podań czy dośrodkowań, to są momenty, które rywal ma wyćwiczone i będziemy na to reagować. Będziemy musieli wykorzystać to jak dobrze czujemy się u siebie. Mam nadzieję będziemy mieli dużo przestrzeni, aby kreować grę. Jest kilka rzeczy, które zespół wie, a resztę przećwiczymy jutro. Plan na zwycięstwo jest i mam nadzieję, że ta złość po Rzeszowie też będzie widoczna - przyznał.

Lechia jest już coraz bliżej awansu do Ekstraklasy. - Nie muszę spędzać czasu z kalkulatorem. Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. Nawet jeśli nie da nam jeszcze bezpośredniego awansu, to wiemy, jak bardzo nas zbliży do awansu. Musimy zachować też rozsądek. Nie możemy budować presji, czy zbyt motywować zawodników. Krok po kroku musimy realizować zadania na boisku.

 

- Brody coraz mniej zostało (śmiech). Nie muszę nic drużynie obiecywać. Patrząc na to, jak ja się zachowuje po sukcesach, to na pewno coś spontanicznego się wydarzy. A czy prezes coś obiecał? Pomidor - dodał Grabowski zapytany o to, czy obiecał coś drużynie na wypadek awansu.

Jaki zespół ujrzał trener Grabowski po meczu w Rzeszowie? - Najważniejsza jest świadomość tego, co się stało. Tego dnia nie zagraliśmy, tak jak powinniśmy. Nasza świadomość, że nie możemy tak się zachowywać. Mam nadzieję, że kolejny mecz - będzie takim zaistnieniem tutaj w Gdańsku i znów potwierdzimy formę - ocenił i dodał: Ujrzałem świadomy zespół. Nie do końca potrafiliśmy rozeznać błędy po porażkach. Bywało takie wyczekiwanie. Tutaj po powrocie z Rzeszowa świadomość była bardzo dobra i to nas zbudowało. Ja bym sobie życzył, abyśmy pokazali to nasze DNA od pierwszych minut. Mamy to na co pracowaliśmy i nie wypada nam inaczej zagrać niż z tą naszą twarzą

W listopadzie kluczowym zawodniem meczu był Maksym Chłań.  - Jeszcze nie było takiego spotkania, że jeden zawodnik wygrał nam mecz. Bardzo dobrze, że nastawienie jest takie, że on czy inni zawodnicy chcą wziąć odpowiedzialność. Mam nadzieję, że każdy dołoży cegiełkę i ten końcowy sukces - zakończył szkoleniowiec.

źródło:  własne